poniedziałek, 26 listopada 2012

znowu czuję się jak przegrany śmieć, bo wszystko się wali, prócz tej ściany przede mną

Poniedziałek.. oj jak ja nie lubię poniedziałków! Na całe szczęście (bądź też nieszczęście) nie poszłam do szkoły, a wszystko to wina wczorajszego basenu. Nie polecam zdecydowanie pływania na basenie 'odkrytym' przy 9 stopniach na dworze i lekkim wietrze, a tym bardziej wychodzenia z wilgotnymi włosami i czekania aż reszta towarzystwa ściągnie ostatniego bucha przed wyruszeniem w podróż do knajpy na jakąś pizzę. Potem właśnie są tego takie efekty, no i co? No i właśnie dlatego cały czas leżę w łóżku.. oczywiście z samego rana 'zabezpieczyłam się' lekami przeciwbólowymi, poszłam dalej spać i teraz już mi lepiej. Gorzej z plecami.. ciągłe smarowanie maściami jest męczące, jeśli pomagają tylko na jakiś czas. Pora na wizytę u specjalisty chyba. Chociaż jakoś boję się usłyszeć słowa: "daj sobie spokój ze sportem, jeśli masz zamiar normalnie funkcjonować za x lat, a nie doprowadzić się do stanu, że będziesz osobą niepełnosprawną". To byłby chyba cios w serce. A znając moje nieszczęście na pewno tak będzie i nie będę miała ani słowa sprzeciwu u Matuli. Ach, ta nadopiekuńczość.. Tylko właśnie co wtedy robić? Co robić kiedy zabiorą Ci to co lubisz robić, a wiesz, że nie możesz ze względu na Twoje bezpieczeństwo i zdrowie przede wszystkim? Mam siedzieć cały czas przed telewizorem i jedyne ćwiczenie jakie wykonywać to zmienianie programów pilotem? Do tego stanu się nie mogę doprowadzić.. Chociaż fakt, nawet na to już nie mam czasu. Szkoła stara się nas wykończyć. Rozumiem, że to dla naszego dobra, ale z drugiej strony - nauczyciele próbują nauczyć nas czegoś, co nam się ma później przydać, a w rzeczywistości nazywa się to tylko, że umiemy, bo taki był program nauczania, a nie będziemy mieli z tego ani 0,0001% wykorzystania, a tym bardziej przydatności w życiu codziennym. Najgorzej jest też usłyszeć: "zaczynamy więc kolejny temat, na pewno nie jest Wam obcy, bo mieliście to w poprzedniej szkole, więc nie ma sensu nawet tego powtarzać, dlatego też przejdźmy do sedna tematu i róbmy zadania", a nagle cała grupa siedzi jak osłupiała i nie jest w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa, a co dopiero się sprzeciwić. Bezcenne. Cóż, takie są nasze realia i póki co wątpię w ich zmoderowanie.
Chyba przyszła pora się pożegnać, zaraz czeka mnie kolejna porcja leków i czytanie lektury, której tematyka po 1. w żadnym wypadku mnie nie interesuje; po 2. wrzucanie do niej wątków w języku niemieckim i rosyjskim beż żadnego odesłania do przetłumaczonej wersji tekstu, albo przynajmniej opisania o czym mniej więcej jest ta treść, jest dla mnie głupotą, bo nie każdy z nas jest lingwistą, żeby móc zrozumieć każdy tekst w innym języku.; a po 3. uważam, że książki powinny być pisane po kolei, zdarzenie po zdarzeniu, a nie wątki wyrwane z kontekstu wrzucone w pierwsze-lepsze miejsce, gdzie autorowi żywnie się spodobało. Ech, matura to bzdura.
Na koniec dodam, że chyba pierwszy raz w życiu skorzystam z wróżby jaką dziś dostałam.. "Przemyśl wiele spraw, samotność chwilowa ci w tym pomoże". O tak, zgadzam się z tym zdecydowanie w 100%! Akurat ten tydzień nie sprzyja mi spotkaniom ze znajomymi. Dziś spędzam popołudnie z nosem w książkach, jutro czekają mnie fakultety z matematyki i angielskiego, w środę (WRESZCIE!) idę zrobić odrosty, bo już nie mogę na siebie patrzeć w lustrze; czwartek standardowo 'dniem polskim' z kuli na fakultety z owego przedmiotu, a piątek.. kolejny zabieg. Dlatego też mam nadzieję, że piątkowy wieczór bądź sobotę umili mi mój ukochany (wreszcie!). Nie będę już zanudzać, przyszedł na mnie czas. Miłego popołudnia.

niedziela, 25 listopada 2012

blizny z przeszłości powinny otwierać oczy

To nie będzie blog z serii: gdzie tanio się ubierzesz, bądź skąd możesz czerpać pomysły na codzienne stylizacje, pisanie jakiegoś love story czy coś w ten deseń. Planuję najzwyklejszy blog; o życiu, o przemyśleniach. Tak po prostu, żeby się wygadać. Bo czasem zupełnie nieznajoma osoba, potrafi zrozumieć nas bardziej niż ktoś, kto zna nas od kołyski. Dziwne, nawet bardzo..
.. chociaż czasem mam wrażenie, że nawet tej bliskiej osoby mi brakuje do wygadania się. I tu nie chodzi o brak drugiej połówki. Tylko o brak szczerej rozmowy z przyjacielem, nawet przy kubku ciepłej herbaty dobrej na te chłodne wieczory. A z czego to może wynikać? Na pewno z braku czasu - szkoła, uczelnia czy też praca zdecydowanie pochłania nam dużo czasu. Stajemy się zabiegani i zapominamy o małych przyjemnościach. Brak czasu zabiera nam dużo możliwości. Tak samo jak zabiera nam chęci do dalszego działania. Pochłania nas monotonia i jedynie o czym marzymy to o odpoczynku. I chociaż mówi się, że nie powinno się walczyć o przyjaźń, bo gdy jest prawdziwa to nie umiera, jednak bez rozmowy nie ma ona sensu. Każdego dnia oddalamy się od kogoś właśnie nie rozmawiając.. Dlatego trzeba wziąć się w garść i naprawić swoje błędy..

.. których właśnie ja żałuję. Że praktycznie jestem sama. Bo monotonia zabrała mi to co dodawało mi skrzydeł.